W każdej szkole, w najgłębszych szafach, na najwyższych półkach, najdalszych zakątkach leżakują od lat pudełka (pojemniki, woreczki) wypełnione różnymi liczmanami.
I ja takie pudło pełne kolorowych liczmanów przyniosłam do klasy. Oczywiście zanim zadomowiły się na stoliczku pod tablicą intensywnie myślałam, co z nimi zrobić, jak je wykorzystać. Oczywiście pomysłów pojawiło się wiele. Dziś przeprowadziłam matematykę według pomysłu Edyty Jurys opisanego tutaj.
Dzieci siadają parami w kręgu. Każda para ma 10 liczmanów i 10 klocków (do przyznawania punktów). Jedno dziecko zamyka oczy, drugie chowa kilka liczmanów. Partner musi zgadnąć, ile liczmanów zostało schowanych i pokazać liczbę na palcach. Porozumiewamy się tylko gestami. W klasie więc cisza, jak makiem zasiał.
Korzyści? Każde dziecko aktywne, różne strategie działania, kontrolowanie poprawności wykonywanych działań przez partnera. Porozumiewanie się gestem, komunikowanie się bez słów, dobra zabawa.
I w ten sposób stare liczmany otrzymały nowe życie. I to jakie!
2 komentarze:
Dziękuję za inspirację. Też mam takie, od dawna nie używane, a w doskonałym stanie. Zaraz wyciągam. Do sekwencji jak znalazł.
Super pomysł. Tez wkrótce skorzystam, bo identyczne liczmany wyszukałam w szkole.
Prześlij komentarz